rozdział 4
************Martyna**********
promienie słoneczne wdzierały się do mojego pokoju, delikatnie oświetlając mi twarz. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do szafy pełnej ubrań i postanowiłam że dziś założę seledynową, zwiewną sukienkę. Póżniej udałąm sie do łazienki gdzie związałam włosy w koka, i lekko sie umalowalam.
Po ok.15 minutach zeszłam na dół aby zrobić sobie szybkie śniadanie.
*****OK.20 min.póżniej********
Zegarek wskazywał już 7.30. wiec założyłąm buty na wysokiej koturnie po drodze zabierając z krzesła torbę i przy okazji wrzucając do niej portfel,telefon i kluczyki. wyszłam i zakluczylam mieszkanie. po 15 minutach byłam w stacji
***w stacji*******
otwierając drzwi przypomniałam sobie że Wiktor chciał mi coś powiedzieć. weszłam i się zdziwiłam że w stacji był tylko wiktor, i adam.
-dzień dobry doktorze, cześć Adaś-powiedziałam z lekkim uśmiechem
-cześć Martyna- powiedzieli razem
-doktorze chciał pan ze mną porozmawiać- spojrzałam na wiktora który siedział zza sterty papierów
-tak, tak zapraszam do pokoju-powiedzial, wstając z krzesła i pokazując reką na drzwi do pokoju
-a więc o co chodzi....
-chodzi o to że dostałem możliwość wysłania dwóch ratowników na szkolenie postanowiłem że wyśle tam Piotrka, no i pomyślałem że sie zgodzisz, wyjazd byłby za dwa dni na tydzien do Poznania.
-yyy no dobrze zgadzam sie- powiedziałam lekko zdziwiona
-to super, możesz iść sie przebrać
weszłam do szatni ubierając strój ratownika i wtedy pomyślałam o tym jak bardzo niezadowolony jest mój tato że jeżdze w karetce. moje rozmyślanie przerwał głos Piotrka który właśnie wszedł do szatni.
- O, cześć Martynka- podszedł i pocałował mnie w policzek
-hej Piotruś, jeżdzimy razem?
- No oczywiście że tak- odpowiedział uśmiechając sie do mnie zalotnie.
wyszłam z szatni i postanowiłam ze napije sie kawy zrobiłam ją sobie i Piotrkowi. postanowiłam że powiem piotkowi o tym ze jade z nim na to szkolenie.
-prosze kawusia dla ciebie- powiedziałam uśmiechając sie
- dziekuje, co ja bym bez ciebie zrobił -lekko zaśmiał sie
-zginąłbyś a poza tym jade z tobą na to szkolenie do Poznania
- super, bałem sie że sie nie zgodził- poderwał sie z kanapy i zakrecił do okoła siebie
************Po dyżurze***********
wychodziłam juz gdy nagle zatrzymał mnie piotr
- ciężki dzień co?
-no trochę
-dasz zaprosić sie na kawe
-no nie wiem, nie wiem
- martynka nie daj sie prosic
-no dobra chodz
3 godziny pozniej wrocilam do domu, zjadlam kolacje,umylam sie i polozylam sie spac
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej wrocilam na bloga nastepne opowiadanie powinno pojawic sie jutro przed wieczorem
a w nowym opowiadaniu bedzie wyjazd martyny i piotrka do nastepnego!!!!!!!!!!!!papapap
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz